Ostatnie wspomnienie nasze wspólnego dnia, w zasadzie popołudnia, jest trochę jak za mgłą. Cisza, talerze z obiadem, tylko w tle grający telewizor. Trzy osoby przy stole, a tylko dwa talerze z ziemniakami i udkiem. Dwoje małych dzieci z tłustymi rękami. Kobieta krzątająca się w kuchni, a mężczyzna kończący mięso po dziecku. Na deser waniliowe cappuccino, które dzieci piją jak dorośli udając, że paluszki to papierosy. Potem mach ręką i dziecko oblane gorącym napojem. Krzyk, bicie i płacz za łóżkiem.
Potem już nigdy nie byliśmy razem.
Kochana, czasem piszesz w taki sposób, że brak mi słów na jakikolwiek komentarz. Gdybyśmy widziały się na żywo to miałabym ochotę po prostu podejść i mocno cię przytulić. Może się mylę, ale czuję, że jest w tobie mnóstwo smutku i cierpienia :-*
OdpowiedzUsuńP.S. W razie gdybyś chciała pogadać tak po prostu to masz mojego maila...
Dziękuję. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń