Dobraliśmy się z Mężczyzną jako pechowcy, co do samochodu. Nie dziwny nam wypadek, padnięty akumulator i odpalanie na popych albo tak jak wczoraj, zakopanie się w błocie. Prób wyciągnięcia było wiele, ale my, jako Zosie-Samosie, musieliśmy dać radę sami. Prawie daliśmy, jednak, gdy potrzebna jest silna dłoń to kobieta nie da rady. Kopanie, podnoszenie, podkładanie desek i kamieni, opuszczanie, wiele nieudanych prób, telefon o pomoc i w końcu mamy samochód!
to i tak cud, że sama się za to zabierasz. ja bym umarła tam na miejscu ze zdenerwowania, ze wstydu i z braku jakiegokolwiek czynu. więc gratuluję zosiowania-samosiowania, bo to nie lada wyczyn!
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie wyobrażasz jaka byłam zdenerwowana, ręce mi się trzęsły i bałam się, że bez koparki się nie obejdzie. Nie lubię prosić o pomoc (czasami się za to karcę). Dziękuję. :)
Usuń